Wyd. Helion, 2016
Ilość stron : 368
Co można robić na emeryturze? Karmić kaczki w parku? Plotkować z sąsiadką na ławeczce? Bawić gromadkę wnucząt? Jak najbardziej, jednak można też inaczej, można przepłynąć ocean... kajakiem! Samotnie! Aleksander Doba, człowiek nieprzeciętny, udowadnia, że nie ma rzeczy niemożliwych!
Pierwsza i mam nadzieję, że nie ostatnia książka pana Aleksandra jest chronologicznym zapisem jego pierwszej przeprawy przez ocean Atlantycki. Nasz Kolos wystartował w Dakarze w Senegalu kierując się na wybrzeże Brazylii, a dokładnie do Fortalezy. Jesteśmy z nim przez ponad 3 miesiące rejsu, dzień po dniu i absolutnie żadnego dnia nie jest nudno czy monotonnie. Świetnie napisana gawęda przeplatana jest wspomnieniami z wielu wcześniejszych wypraw kajakowych. Razem z Olem zmagamy się z burzami, wysokimi falami, wstecznymi prądami, które spychają kajak z wyznaczonej trasy. Jesteśmy razem także w bardziej prozaicznych momentach, dowiadując się jak wygląda życie codzienne na tak małej powierzchni. Podziwiamy spektakle przyrody, tak wypiętrzające się chmury, jak i fosforyzujący plankton, spotykamy drapieżne ryby, przeżywamy inwazję owadów... Jednym zdaniem ta wyjątkowa opowieść pozwala nam przenieść się duchem na bezkresy oceanu!
To wszystko zdarzyło się wcale nie tak dawno, bo w roku 2010. A teraz mamy rok 2017, Aleksander Doba ma za sobą już dwie zwycięskie wyprawy transatlantyckie, jedną wyprawę przerwaną z przyczyn technicznych. Właśnie teraz płynie po raz kolejny, pokonał już większą część trasy i w najbliższych dniach zmagać się będzie z silnym sztormem. Czytając "Ola na Atlantyku" ze świadomością, że setki kilometrów stąd, ten niezwykły, pełen optymizmu człowiek dzielne wiosłuje w swym kajaku, przeżywamy jego zmagania jeszcze silniej. Polecam serdecznie lekturę książki oraz zachęcam do zaciskania kciuków oraz wysyłania ciepłych myśli w stronę Pana Olka, by przetrwał szczęśliwie spotkanie z żywiołem!

Komentarze
Prześlij komentarz