Wyd. W.A.B, 2011
Ilość stron : 309
Kolejne spotkanie z dobrze mi już znanym Eberhardem Mockiem. Tym razem jednak nie jest to ten sam, pełen wigoru i zapału mężczyzna. W powieści "Festung Breslau" Marek Krajewski kreśli zgoła odmienny obraz głównego bohatera...
Druga wojna światowa, Armia Czerwona wkroczyła do Wrocławia, twierdza Breslau broni się ostatkiem sił. W chaosie bombardowań, starzejący się Mock usiłuje zachować pozory normalności. Na czarnym rynku zdobywa delikatesy na stół, ubiera się jak dżentelmen, pija kawę (z dodatkiem cykorii) w porcelanie. Jego żona Karen z kolei tkwi w sidłach strachu, obawia się gwałtów ze strony Rosjan, którzy nieuchronnie zajmują miasto. Całą swoją osobą błaga męża o ucieczkę z oblężonego Breslau, choć jest to wręcz niewykonalne. Poczucie obowiązku nie pozwala na to byłemu komisarzowi, list przeniesiony przez brata zmusza go do przedostatnia się za linię frontu i rozwikłania zagadki śmierci bratanka. Nie jest to jedyna sprawa, pewna antyfaszystka, młoda i co istotne: piękna Gertruda von Moegmitz pragnie pomścić gwałciciela i mordercę swojej siotrzenicy. Czy uwiedziony fizycznością kobiety Mock położy na szali swoje małżeństwo i rzuci się w wir śledztwa?
Marek Krajewski ukazuje nam upadek miasta, wiedzie podziemnymi trasami, co stanowi nie lada ciekawostkę dla czytelników. Opisuje również walkę bohatera ze słabnącym ciałem. Mock walczy z obrzydzeniem względem własnej fizyczności, szpetocie spowodowanej obrażeniami wojennymi. Świetna powieść, jak zwykle szczegółowe, pełne naturalizmu opisy, fascynujące życie miasta u kresu panowania Niemców. Polecam!

Komentarze
Prześlij komentarz