Wyd. Prószyński i S-ka, 2016
Ilość stron : 357
Tłumaczenie : Anna Kłosiewicz
Jakie to uczucie nie znać innego życia poza tym, toczącym się w murach szpitala? Jak to jest być zamkniętym w takiej "betonowej" klatce? Wydaje się, że to nie do zniesienia... A teraz dodajmy drugą klatkę, myślę, że jeszcze gorszą : zdrowy, inteligentny umysł ograniczony kalectwem, zdeformowanym ciałem... Tak właśnie żyje Iwan Isajenka...
Iwan od zawsze mieszka w Szpitalu dla ciężko chorych dzieci w Mozyrzu na Białorusi. Miejsce to pełne jest różnorakich "cudaków" (jak zwykł określać współtowarzyszy niedoli). Są to ofiary skażenia radioaktywnego, następstwa awarii reaktora atomowego w Czarnobylu. Naszego bohatera poznajemy z jego bezpośredniej relacji, z prowadzonych dzienników, mających być lekiem na trawiącą go żałobę... Ale zacznijmy od początku. Iwan nie pamięta matki ani ojca. Ba! Nie zna nawet daty urodzenia... Całe swoje monotonne życie zdany jest na łaskę i humory pielęgniarek, które, nie oszukujmy się, nie czują powołania do swej pracy. Każdy kolejny dzień jest zdumiewająco podobnymi poprzedniego, nawet serwowane posiłki od lat są takie same. Jednak czas mija, Iwan staje się nastolatkiem, bystrym, inteligentnym, obdarzonym ciętym językiem. I jak każdy nastolatek ma również swoje potrzeby, co bardzo bezpośrednio wyjawia czytelnikom ;) Przecież osoba niepełnosprawna ma takie samo prawo do seksualności, jak reszta ludzkości! Aby jakoś przetrwać i nie zwariować z nudów, chłopak stara się wszelkie wydarzenia zamienić w grę. Jedną z wielu, przyznam że trochę makabryczną jest typowanie, który z pacjentów niedługo umrze. No cóż, myślę że w swoim położeniu Iwan jak najbardziej ma prawo również do takich myśli...
Pewnego dnia poukładany świat nastolatka burzy pojawienie się w szpitalu Poliny Puszkin. Ta zjawiskowa dziewczyna zdaje się kompletnie nie pasować do miejsca, w którym oboje się znajdują. Jednak to tylko pozory, ciało Poliny wyniszcza białaczka, która w tym szpitalu jest wyrokiem śmierci. Między dwojgiem naszych bohaterów nieśmiało rodzi się uczucie godne najpiękniejszej oprawy, niestety nie mają na nią szans... Nie mają również czasu, by nacieszyć się sobą. Szesnastolatka powoli gaśnie właśnie wtedy, gdy Iwan uświadamia sobie, że się zakochał. Historia miłości zdeformowanego nastolatka oraz śmiertelnie chorej dziewczyny nie pozwala przejść koło siebie obojętnie. Szczery do bólu Iwan oraz nie pozostająca mu dłużną Polina, chwytają za nasze serca. Mimo, że od pierwszych stron wiemy, iż śmierć nie ominie dziewczyny, w trakcie lektury nie da się nie kibicować tej jakże oryginalnej parze. Zresztą nie tylko ich uczucie wywołuje masę emocji, również opis pozostałych mieszkańców szpitala, jakże szczery i bezpośredni dzięki słowom Iwana często ściska za gardło. Znieczulica personelu szpitalnego podnosi wręcz ciśnienie (siostra Ludmiła wywoływała we mnie wrogość, szczególnie w jednej ze scen...)
Nie wiem dlaczego debiut Scotta Stambacha jest tak mało popularny. Historia, która dzięki niemu ujrzała światło dzienne pozostanie ze mną do końca życia... A wiecie co jest najsmutniejsze? Iwan Isajenka nie jest fikcją literacką...

Komentarze
Prześlij komentarz