Wyd. Zona zero, 2016
Ilość stron : 420
Niełatwe dziś zadanie przede mną... Bo jak można oceniać taką książkę, książkę, która jest zapisem traumatycznych wspomnień? Sięgając po nią początkowo czułam się lekko zawiedziona. Być może dlatego, iż spodziewałam się mniej więcej stylu Szymona Nowaka, autora dwóch części "Dziewczyn wyklętych", przybliżenia tła historycznego, większej szczegółowości. Dostałam jednak coś zupełnie innego, lecz czy gorszego? Niekoniecznie.
Bohaterami "Dziewczyn od Andersa" są ochotniczki, które wstąpiły do Pomocniczej Wojskowej Służby Kobiet, działającej przy tworzącej się w ZSRR formacji wojskowej pod dowództwem gen. Andersa. Aż 75 procent Pestek, jak bywały one nazywane przez kolegów - żołnierzy, pochodziło z Kresów Wschodnich. Takie też bohaterki wybrała do swej książki Agnieszka Lewandowska - Kąkol. Znajdziemy tu zapis wspomnień aż 19 pań, które przeszły szlak bojowy wraz z armią generała. Opiekowały się cywilami wycieńczonymi na zesłaniu pracą ponad siły, dbały o sieroty, zajmowały się łącznością, reperowały sprzęt wojskowy, a także stanowiły zaplecze sanitarne w czasie wielu ważnych walk, m.in o Monte Cassino. Ich przeżycia, tak odmienne, choć ogólnie bardzo podobne, uświadamiają, że nie tylko żołnierze byli w tych ciężkich czasach ważni. Całe szeroko pojęte zaplecze armii, które tworzyły te dzielne kobiety, przyczyniło się do sukcesów naszych walczących rodaków. Tym bardziej budzą w nas podziw, gdy spojrzymy na nie przez pryzmat wojennych przejść, jakie stały się udziałem Pestek przed szczęśliwym dniem zaciągnięcia się do armii. Jako mieszkanki podbitych terenów zostały wywiezione na Syberię, pracowały ponad siły w łagrach cierpiąc głód, nędzę, przeżywając rozłąkę bądź stratę najbliższych, bez nadziei na poprawę losu... Gdy układ Sikorski - Majski zagwarantował Polakom amnestię, nasze bohaterki na własną rękę, bez sił i pieniędzy musiały pokonać tysiące kilometrów pozornie sojuszniczego, lecz wciąż nieprzyjaznego kraju. Kierowały się głównie do Buzułuku, gdzie wg zasłyszanych pogłosek miały się tworzyć oddziały polskiego wojska. Choć same u kresu sił, nie szczędziły swych rąk niosąc pomoc innym rodakom.
Ciężkie to historie, choć pisane dość prostym językiem przypominającym ustne relacje. Część bohaterek książki niestety już nie żyje, jednak autorce udało się spotkać kilka z Pań i zapisać ich opowieść w formie rozmowy. Warto zapoznać się z tą pozycją, by życie tych cichych bohaterek nie zostało zapomniane!

Komentarze
Prześlij komentarz