Wyd. Czytelnik, 1969
Ilość stron : 336
Dziś przedstawiam Wam "staruszkę" odnalezioną w antykwariacie, książka z duszą oraz niepowtarzalnym zapachem... Po powieści Joanny Chmielewskiej sięgam zawsze wtedy, gdy mam ochotę na odrobinę humoru, bardzo absurdalengo humoru, co jest znakiem rozpoznawczym tej autorki. Nie inaczej było i tym razem :)
Joanna, roztrzepana i lekko zwariowana architekt wraca do kraju po dłuższym wyjeździe zarobkowym do Danii. Stęskniona za znajomymi z radością odnawia kontakty towarzyskie. Jednak jej najlepsza przyjaciółka, Alicja zachowuje się dość dziwnie. Jest bardzo zdenerwowana, obawia się czegoś, lecz nie wyjawia powodu. Po niezrozumiałym nocnym telefonie od przyjaciółki, Joanna dowiaduje się o jej nagłej śmierci. Na ścianie mieszkania Alicji odnajduje hasła mające naprowadzić naszą bohaterkę na trop mordercy oraz dość poważnej afery. Tu zaczyna się komedia pomyłek, Joanna znajduje się w kręgu podejrzanych, prowadząc śledztwo na własną rękę jest zmuszona oszukiwać majora, który oficjalnie zajmuje się sprawą. Wszystko komplikuje jednak fakt, iż mąż Joanny zwany Diabłem (wyjaśnienie owego pseudonimu znajdziecie w książce "Wszyscy jesteśmy podejrzani" ) jest prokuratorem, przy czym zna swą towarzyszkę życia na tyle dobrze, że wie kiedy ta mija się z prawdą i także on próbuje się tej prawdy dowiedzieć. Joanna jest kompletnie zakręcona, powoduje serię komicznych sytuacji, fakt zniknięcia zwłok przed sekcją komplikuje i tak zawikłaną sprawę. Trop afery prowadzi naszą bohaterkę do Kopenhagi, gdzie oczywiście nie omieszka zajrzeć na wyścigi konne. Co wydarzy się na torze? Co znajdzie Joanna w tajemniczym kufrze po przodkach? Kto zabił? Jak zwłoki Alicji zniknęły z prosektorium? Czytajcie, zachęcam, wybuchy śmiechu gwarantowane! Scena z buhajem jest genialna :)

Komentarze
Prześlij komentarz