Wyd. Znak, 2016
Ilość stron : 303
Każdy z nas ma w sobie coś z podglądacza, lubimy wiedzieć jak mieszkają, co robią na co dzień znane osobistości. Ja też nie jestem wyjątkiem, po lekturze "Listów" Szymborskiej i Filipowicza czułam niedosyt. Na szczęście w bibliotece trafiłam na książkę Michała Rusinka, który współpracował z poetką przez 15 lat.
Szymborska była osobą niezwykłą, więc choć chciałabym w kilku słowach podsumować wnioski płynące z książki, absolutnie nie potrafię tego zrobić... Michał Rusinek jako sekretarz poetki pracował od czasu przyznania pani Wisławie Nagrody Nobla aż do dnia jej śmierci. Miał on więc szczęście poznania jej, jak i jej zwyczajów dnia codziennego. W swoich wspomnieniach daleki jest jednak od wścibstwa i plotkarstwa. Pisze w sposób bardzo subtelny, z poszanowaniem prywatności, a mimo to daje nam, czytelnikom poczucie bliskiego poznania poetki. W książce znajdziemy relacje z podróży po Europie, na które Szymborska była wielokrotnie zapraszana. Znajdziemy również anegdotki i opowieści że środowiska literackiego. Były fragmenty, w których nie potrafiłam opanować śmiechu :) Są również momenty nostalgiczne, tak jak i w życiu bywa. Możemy dowiedzieć się również wielu ciekawostek, np. tego, że nasza noblistka miała słabość do fast foodów oraz kompletnie nie rozumiała się z nowinkami technologicznymi.
Michał Rusinek wykonał piękną pracę, dając nam wspominaną dziś książkę. Bije z niej ogromna sympatia oraz szacunek do krakowskiej poetki. Pozwala nam przekonać się, że literaci to ludzie tacy jak my, choć na świat patrzą w zupełnie inny sposób. Cieszę się, że poświęciłam swój czas na lekturę tej pozycji. Piękne zdjęcia są jej dopełnieniem. Polecam tę książkę nie tylko wielbicielom poezji.

Komentarze
Prześlij komentarz