Wyd. Świat Książki, 2011
Ilość stron : 289
Tłumaczenie : Grażyna Smosna
Kompletnie nie wiedziałam, czego mogę spodziewać się po książce napisanej przez komika. Wiem za to jedno, zupełnie nie spodziewałam się tak ciekawej, dobrze przemyślanej, słodko - gorzkiej historii. W chwilę po zamknięciu książki miałam ochotę przeczytać ją jeszcze raz.
Xavier Ireland prowadzi nocną audycję w londyńskiej rozgłośni radiowej. Cierpiący na bezsenność słuchacze chętnie dzielą się z nim swoimi radościami i smutkami. Mężczyzna zawsze ma dla nich dobrą radę lub miłe słowo. Troszczy się również o dość nieporadnego przyjaciela Murray'a, który współtworzy audycję oraz bezskutecznie szuka "tej jedynej". W życiu prywatnym jednak Xavier jest absolutnym przeciwieństwem swego zawodowego wizerunku. Nie ma dziewczyny ani przyjaciół, jego mieszkanie zarasta brudem, a jedyną przyjemnością są kameralne, sobotnie turnieje gry w scrabble, na które chadza od czasu przeprowadzki do Londynu z rodzinnej Australii. Xavier, a właściwie Chris, gdyż tak nazywał się za czasów życia w Melbourne, stara się zapomnieć o przeszłości, lecz czy to mozliwe? Książka Marka Watsona to ciekawie skomponowana historia, w której przeplatają się trzy biegi wydarzeń. Pierwszym z nich jest teraźniejsze życie Xaviera, na które wpływ ma poznana na 3 minutowej randce kobieta. Postać ta jest barwna, ciekawa i bardzo wyrazista. Jej imię w języku polskim kojarzy się niestety niezbyt dobrze i trochę razi w oczy... Drugą ważna sprawą, która ma wpływ na życie naszego bohatera jest wspomniana wcześniej, bolesna przeszłość zostawiona w Australii. Muszę przyznać, że bardzo zaskoczył mnie sposób, w jaki ten temat się rozwijał, stawiałam na zupełnie inną sprawę. Ostanią, lecz nie najmniej ważną kwestią jest to, jak zachowanie Xaviera w pewniej losowej sytuacji wpłynęło znacząco na losy jedenastu osób, które nie były z nim w żaden sposób związane. Niesłychanie ciekawy ciąg przyczynowo- skutkowy, który łącznie z poprzednimi wątkami prowadzi czytelnika do zaskakującego zakończenia. Tym razem nie mogę powiedzieć, że było cukierkowo. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy... A to właśnie lubię!
Rozpisałam się, ale musicie przyznać, że dzieje się tam całkiem sporo. Na niespełna trzystu stronach autor mieści niesamowitą kondensację postaci i wydarzeń. A mnogość bohaterów drugoplanowych wcale nie przekłada się na gorszą ich jakość. Choć niektóre z postaci poznajemy jedynie przez krótką chwilę, to zapewniam, że każda jest wiarygodna, oryginalna i po prostu bardzo rzeczywista. Dodajmy do tego ciekawy styl pisania, pełen plastycznych porównań i zwrotów, płynną akcje, bogaty wachlarz zdarzeń, a otrzymamy jedyną w swoim rodzaju historię. "Jedenaście" jest powieścią o tym, że przed własnymi błędami nie można uciec i żyć szczęśliwie. To historia o wybaczaniu sobie, o budowaniu poczucia własnej wartości, a także przede wszystkim o wpływie naszych wyborów na życie wielu, pozornie niezwiązanych ze sobą osób. Serdecznie Wam ją polecam!

Komentarze
Prześlij komentarz