Wyd. Świat Książki, 2017
Ilość stron : 296
Tłumaczenie : Olga Zienkiewicz
Dziś przed Wami ostani już tegoroczny, typowo książkowy wpis. Książkę Diane Ackerman miałam na swojej czytelniczej liście życzeń od jej premiery. Niestety przedawkowałam poruszaną w utworze tematykę, dlatego też zapoznałyśmy się dopiero teraz. Muszę przyznać, że miałam mieszane uczucia w trakcie lektury. Może oczekiwałam zbyt dużo, szczególnie po opinii na odwrocie? Gdy dotarłam do ostatniej strony wiedziałam jednak, że było warto.
Ackerman stara się przybliżyć czytelnikom trochę zwariowane (przed wojną) i bohaterskie (w jej trakcie) życie Jana i Antoniny Żabińskich, małżeństwa prowadzącego ogród zoologiczny na warszawskiej Pradze. Spodziewałam się więc po książce głównie skupienia się na ich życiorysach. Okazało się jednak, iż lwią cześć tekstu zajmują opisy polskiej rzeczywistości wojennej, sytuacji Żydów w getcie warszawskim (pomijając drastyczne opisy), życiorysy przewijających się nazistów, opisy hodowli zwierząt, ideę kierujące ruchem nazistowskim... .Jest tego dość sporo, czasem rzeczy oczywiste pomijałam, by dotrzeć do interesujących mnie fragmentów. Nie uważam jednak, że są to elementy zupełnie niepotrzebne. Należy pamiętać, iż "Azyl" nie został napisany pierwotnie na polski rynek wydawniczy. Zagraniczny czytelnik nie znający dobrze naszych realiów czy historii, ma szansę poszerzyć swoją wiedzę, a także lepiej zrozumieć postępowanie państwa Żabińskich. W książce znajdują się również krótkie charakterystyki tak ważnych postaci jak Irena Sendlerowa czy Janusz Korczak. Cieszę się, że autorka zdecydowała się poszerzyć swoją opowieść o takie odniesienia. To bardzo ważne, by nie tylko w kraju, w Europie, pamiętać o trudnej historii.
Państwo Żabińscy to postaci ze wszech miar warte poznania. Ich życie może budzić zdumienie, a także słuszny podziw. W gąszczu tematów pobocznych trochę mi jednak ich zabrakło... Dopiero w końcowych rozdziałach odnalazłam to, czego w książce szukałam. Dopiero tam można było ich tak naprawdę poznać. Czas powstania warszawskiego ukazał prawdziwy hart ducha Antoniny, która w książce wybija się na pierwszy plan. Jej opanowanie i łagodność, którą okazywała, by ukoić nerwy ukrywanych w willi Gości, są niesamowite. Tym bardziej, gdy dzięki fragmentom jej zapisków możemy poznać, iż tak naprawdę bała się na równi ze wszystkimi. Spotkanie z niemieckimi żołnierzami w czasie powstania przypłaciła depresją, mimo to nadal była opoką dla zgromadzonych wokół niej ludzi. Poznajemy też ulubione zwierzęta domowników, początkowo te dzikie, po wstąpieniu nazistów już niestety tylko te bardziej pospolite, co nie znaczy, że mniej kochane. Zwierzęta były w dyrektorskiej willi traktowane na równi z ludźmi, dlatego też w "Azylu" zajmują słusznie im należne miejsce. Książka warta jest polecenia. Świat ludzi miesza się tam ze światem zwierzęcych podopiecznych, zło czające się dookoła ściera się ze zwariowaną atmosferą domu Żabińskich. Brawa dla autorki za poruszony temat.

Komentarze
Prześlij komentarz