Wyd. W.A.B, 2017
Ilość stron : 479
Długo kazał nam czekać pan Miłoszewski na swoją nową powieść, oj długo... Na szczęście w końcu się doczekałam i przeczytałam najszybciej jak mogłam. Totalne zaskoczenie, to pierwsze co przychodzi mi na myśl, gdy ktoś prosi o ocenę "Jak zawsze". Mam ogromną słabość do książek tego autora. Postaram się być obiektywna, lecz w tym wypadku może mi się ta sztuka do końca nie udać.
Grażyna i Ludwik, para staruszków z półwiecznym stażem świętuje swoją pięćdziesiątą rocznicę... pierwszego razu. Wszystko jest jak zawsze, zestaw dań i trunki, także podsumowania wspólnego życia i pytania o plany na przyszłość. Jak zawsze zastanawiają się też, co zmieniliby w swoim związku, gdyby mogli zacząć jeszcze raz. Los postanawia spłatać im figla i... dać kolejną szansę. Następnego dnia budzą się w młodych ciałach, w roku 1963. Ale czy to ten sam '63? Nic nie jest takie samo jak dawniej, nawet panorama stolicy... Na sklepowych półkach zamiast octu- francuskie sery, sąsiedzi wtrącają do rozmów francusko brzmiące zwroty. Trudno jest odnaleźć się w tak kompletnie odmiennej rzeczywistości, jednak nie jest to jedyny problem. Nasi bohaterowie stają przed pokusą ułożenia sobie życia w odmienny od dotychczasowego sposób. Myślę, że wielu z nas ma w swej pamięci trudne wybory, które czasem chciał zmienić. Takie też pragnienia głównych postaci są jak najbardziej zrozumiałe, w końcu dostali wyjątkową szansę. Autor porusza tu ciekawe zagadnienie. Często po latach wspominając ważne dla nas chwile czy osoby powoli wygładzamy, trochę idealizujemy nasze wspomnienia. To samo dzieje się w przypadku Ludwika i Grażyny. Gdy spotykają dawnych znajomych okazuje się, że nie jest do końca tak, jak zapamiętali. Jeśli jesteście ciekawi, czy zdecydowali się przeżyć drugie życie razem, czy jednak postarali się naprawić błędy młodości, zachęcam do lektury. Wtrącę tu tylko, że zakończenie zupełnie w stylu pana Zygmunta ;) Po ostatnim zdaniu ciśnie się na usta pytanie : Ale jak to? Tak nie można!
Nie tylko nasi małżonkowie dostali kolejną szansę. Polacy jako naród także przed takową stanęli. Francuskie akcenty nie są w książce przypadkowe. Autor roztacza przed nami własną wersję powojennej historii kraju nad Wisłą. Choć na pierwszy rzut oka taki obrót spraw wydaje się być bardzo nieprawdopodobny, po głębszym namyśle można się z nim zgodzić. Pan Miłoszewski przygotował się do swojej pracy dokładnie, więc ta alternatywna rzeczywistość nie jest zupełnie "z kosmosu". Finalnie otrzymaliśmy udaną zabawę w "co by było gdyby", a jestem pewna, że wielu z nas miewa takie myśli. Autor stworzył nie tylko nową historię kraju, roztacza przed czytelnikiem także swoją wizję odbudowy Warszawy. Bardzo ciekawy pomysł, choć mnie osobiście, jako że w stolicy byłam jedynie przejazdem, chwilami troszkę niecierpliwiły opisy architektury, gdyż odciągały mnie od perypetii postaci. Myślę jednak, że bywalcom Warszawy spodoba się taki spacer po ich znanym - nieznanym mieście.
Muszę przyznać, iż koncepcja książki bardzo mnie zaskoczyła. Po poprzednich pozycjach- kryminał, sensacja, horror- taki rodzaj powieści wydaje się z kompletnie innego świata... A jednak ta zabawna, chwilami pieprzna (w granicach smaku oczywiście), pełna ciętych uwag i lekkich aluzji do dzisiejszej sytuacji kraju opowieść zadowoliła mnie w pełni. Warto było czekać tak długo, by cieszyć się dopracowaną i przemyślaną lekturą. Bardzo się cieszę również z tego powodu, że Zygmunt Miłoszewski nie dał się zaszufladkować jako autor kryminałów. Pokazał się nam jako wszechstronny i uzdolniony powieściopisarz. Obawiam się jedynie, że omawiana dziś książka, pisana jednak trochę z przymróżeniem oka, nie znajdzie zrozumienia u części czytelników oczekujących historii/bohaterów pokroju Teodora Szackiego...
Nie tylko nasi małżonkowie dostali kolejną szansę. Polacy jako naród także przed takową stanęli. Francuskie akcenty nie są w książce przypadkowe. Autor roztacza przed nami własną wersję powojennej historii kraju nad Wisłą. Choć na pierwszy rzut oka taki obrót spraw wydaje się być bardzo nieprawdopodobny, po głębszym namyśle można się z nim zgodzić. Pan Miłoszewski przygotował się do swojej pracy dokładnie, więc ta alternatywna rzeczywistość nie jest zupełnie "z kosmosu". Finalnie otrzymaliśmy udaną zabawę w "co by było gdyby", a jestem pewna, że wielu z nas miewa takie myśli. Autor stworzył nie tylko nową historię kraju, roztacza przed czytelnikiem także swoją wizję odbudowy Warszawy. Bardzo ciekawy pomysł, choć mnie osobiście, jako że w stolicy byłam jedynie przejazdem, chwilami troszkę niecierpliwiły opisy architektury, gdyż odciągały mnie od perypetii postaci. Myślę jednak, że bywalcom Warszawy spodoba się taki spacer po ich znanym - nieznanym mieście.
Muszę przyznać, iż koncepcja książki bardzo mnie zaskoczyła. Po poprzednich pozycjach- kryminał, sensacja, horror- taki rodzaj powieści wydaje się z kompletnie innego świata... A jednak ta zabawna, chwilami pieprzna (w granicach smaku oczywiście), pełna ciętych uwag i lekkich aluzji do dzisiejszej sytuacji kraju opowieść zadowoliła mnie w pełni. Warto było czekać tak długo, by cieszyć się dopracowaną i przemyślaną lekturą. Bardzo się cieszę również z tego powodu, że Zygmunt Miłoszewski nie dał się zaszufladkować jako autor kryminałów. Pokazał się nam jako wszechstronny i uzdolniony powieściopisarz. Obawiam się jedynie, że omawiana dziś książka, pisana jednak trochę z przymróżeniem oka, nie znajdzie zrozumienia u części czytelników oczekujących historii/bohaterów pokroju Teodora Szackiego...

Niestety jeszcze nie czytałem żadnej z książek Miłoszewskiego, ale bardzo chcę to zmienić. :D Mam nadzieję, że uda mi się to w najbliższym czasie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam jeżowo
Nikodem z https://zaczytanejeze.blogspot.com/
Polecam nadrobić:) Najlepiej zacząć od trylogii kryminalnej, bezapelacyjnie jest najlepsza! Dziękuję za odwiedziny mojego skromnego bloga ;)
Usuń