Wyd. SQN, 2015
Ilość stron : 396
Tłumaczenie : Dorota Dziewońska
"Drzewo migdałowe" to jedna z tych powieści, które ciężko mi jednoznacznie ocenić. Poruszany temat jest sprawą ważną i wartą poznania, a sama historia została dobrze skonstruowana. Coś nieokreślonego sprawiło jednak, że książkę czytałam trochę na siłę... Być może trafiłam w nieodpowiedni moment na taką lekturę, gdyż nadmiar obowiązków nie pozwalał mi skoncentrować się na tym tytule.
Głównym bohaterem powieści Corasanti jest Ahmad- chłopiec o nieprzeciętnej inteligencji, który dorasta w dużej i szczęśliwej rodzinie. Jego beztroskie dzieciństwo nie trwa jednak długo. Nasz bohater miał to nieszczęście urodzić się Palestyńczykiem w czasach konfliktu z Izraelem. Ten właśnie konflikt zaważył na całym życiu Ahmada. Opłakane warunki bytowe i prześladowania ze strony wroga spowodowały, że chłopiec musiał przedwcześnie dorosnąć i jako pierworodny syn, stać się głową rodziny. Za pośrednictwem Corasanti poznajemy losy młodzieńca od pierwszego wojennego nieszczęścia, aż do lat spokojnej życiowej stabilizacji.
Autorka skupia się głównie na dwóch aspektach powieści. Pierwszym z nich jest relacja ojciec - syn. Ahmad i jego ukochany Baba tworzą oś naszej historii. Ojciec, choć nieobecny, wywiera ogromny wpływ na życie swego syna, a w rezultacie także całej rodziny. Można śmiało powiedzieć, że jego mottem jest zdanie "zło dobrem zwyciężaj". Tego właśnie uczy Ahmada- choćby nie wiem jak trudno Ci to przychodziło, nie pozwól sobie na nienawiść. A przecież żyjącemu w skrajnej nędzy, zapracowanemu ponad siły chłopcu nietrudno o te najgorsze uczucia względem Izraelczyków, okupujacych ziemie jego współbraci. Nasz bohater we wszystkich swych decyzjach stara się być wierny radom ojca. Nie zawsze rozumie to przesłanie miłości, jednak czas pokaże, kto miał rację. W opozycji do życia Ahmada, Corasanti odmalowuje przed nami losy jego brata - Addasa. Są one drugim z aspektów powieści, swoistą przeciwwagą w stosunku do pozytywnego bohatera. Addasowi nie jest po drodze do ojcowskiego pojmowania świata. Jego dusza buntuje się przeciw uciskowi okupanta, a bunt ten przybiera radykalne formy. Zdaje się, że autorka stworzyła czarno-biały schemat zachowań, dobrego i złego brata... Czy aby na pewno? Myślę, że w tym przypadku możecie dać się zaskoczyć.
Corasanti świetnie ukazała kulturowe tło swojej powieści. Pokazuje nam, jak naprawę wygląda konflikt zbrojny i okupacja we współczesnych czasach. Mogę śmiało stwierdzić, że niewielu z nas myśli na codzień o trudnym położeniu Palestyny i Izraela. Za pośrednictwem "Drzewa migdałowego" możemy przekonać się, jak to jest trwać wewnątrz chaosu, gdy reszta świata żyje swoim życiem. Właśnie takie "obrazki" są dla mnie największym plusem książki, choć wynika to raczej z mojego zamiłowania do literatury faktu. Jeśli chodzi o stronę "powieściową", na uznanie zasługuje relacja Ahmada z jego wykładowcą. Bardzo ciekawie było obserwować ich rozwijającą się znajomość oraz powolne pozbywanie się wzajemnych uprzedzeń i stereotypów. Jak widzicie, dzisiejsza historia ma wiele zalet i jest niewątpliwie wartościowa. Niestety ciężko było mi się w nią wgryźć i kilka razy mialam ochotę po prostu odłożyć książkę na półkę. Na szczęście wytrwałam i dwie ostatnie części czytałam jednym tchem. Dorosłe losy Ahmada zdecydowanie bardziej przypadły mi do gustu. Was także zachęcam do lektury, gdyż jest to wartościowa powieść, głównie ze względu na jej tło. Choć nie zawsze czytało mi się ją dobrze, nie żałuję poświęconego czasu i planuję sięgnąć także po nową powieść "Oblubienica morza", która także toczy się w rejonie Izraela i Palestyny.



Komentarze
Prześlij komentarz