Wyd. Czarne, 2012
Ilość stron : 282
Tłumaczenie : Jerzy Czech
Czarnobyl- słowo budzące grozę, obok którego nikt nie przejdzie obojętnie. Czy aby na pewno? Wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach widmo promieniowania nie przeraża już w tak dużym stopniu, wręcz spowszedniało. Dziś wycieczki do Prypeci i w okolice reaktora stają się przygodą dla znudzonych tradycyjną rekreacją turystów oraz łowców mocnych wrażeń. Niestety to, co dla jednych jest przygodą życia, dla mieszkańców Białorusi stało się codziennością. Czarnobyl naznaczył zarówno obecne, jak i następujące po współczesnych pokolenia mieszkańców białoruskich ziem.
Swietłana Aleksijewicz to znane nazwisko w reportażowym światku. Śmiało mogę stwierdzić, że jest ono gwarantem dobrze wykonanej pracy. Tak też było w przypadku "Czarnobylskiej modlitwy", która głęboko mną poruszyła. "Kronika przyszłości" powstawała 20 lat- to naprawe robi wrażenie! Z tego powodu możemy poznać relacje świadków zarówno bezpośrednio po wybuchu, jak i wiele lat później. Nie bójcie się jednak, że upływ czasu zatarł w pamięci rozmówców istotne szczegóły. Autorka po mistrzowsku porusza odpowiednie struny ich dusz, sprawiając, że obrazy z przed lat znów stają się żywe. Silne emocje gwarantowane, gdyż obok tych wspomnień nie można przejść obojętnie. Mieszkańcy skażonej strefy obnażają się przed czytelnikiem, nie bojąc się mówić o tak bolesnych sprawach jak ciężkie choroby i śmierć mężów, dzieci i innych bliskich ewidentnie związana z efektami promieniowania. Mamy okazję "zobaczyć" jak żyją nielegalni osadnicy zamkniętych obszarów i zrozumieć ich choć trochę, co nie jest łatwe z dzisiejszą świadomością zagrożenia. A właśnie ta totalna nieświadomość ówczesnych i częściowo także współczesnych białorusinów jest najbardziej wstrząsająca. Skala zjawiska była ogromna i sięgała każdej z warstw społecznych. Aleksijewicz dociera do przedstawicieli każdej z nich, rozmawia zarówno z "szarymi" obywatelami republiki radzieckiej, jak i z naukowcami czy też władzą. Każda z tych rozmów wstrząsa, a prawda o postawie ówczesnych "ludzi radzieckich", z dzisiejszej perspektywy, bywa trudna do pojęcia.
Swietłana Aleksijewicz serwuje nam dawkę potężnych emocji, tym trudniejszych, że niestety prawdziwych. Jej kronika to o wiele bardziej ludzkie spojrzenie na jedną z największych tragedii najnowszej historii. Dzięki całkowitemu usunięciu się w cień, autorka uzyskała niesamowity efekt. Monologi jej bohaterów rozmywają się w rzeczywistości, kwestie wielu osób tworzą jedną całość. A całość ta daje nam obraz narodu naznaczonego, zawieszonego w czasie, szukającego swej tożsamości. Upadł "człowiek radziecki", czy narodził się "człowiek czarnobylski"? Przekonajcie się sami! Na pewno się nie zawiedziecie!



Doskonały reportaż. Od niego zaczęłam przygodę z tą autorką i przepadłam. Pomiędzy książkami Swietłany Aleksijewicz muszę jednak robić przerwy, bo są tak wstrząsające, że nie mogę długo dojść do siebie...
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTo fakt, kiedy człowiek uświadomi sobie, że to nie fikcja, że tak żyją ludzie, ciężko jest się pozbierać. Mam na półce jeszcze "Ostatnich świadków", ale boje się zacząć...
OdpowiedzUsuń