Wyd. Marginesy, 2018
Ilość stron: 336
Tłumaczenie: Katarzyna Gucio
"Tatuażysta z Auschwitz" to kolejny z nadrobionych przeze mnie czytelniczych wyrzutów sumienia. Jest to głośna książka o bardzo skrajnych opiniach w książkowym świecie. Dlaczego? Myślę, że takie właśnie opinie generują duże oczekiwania czytelników wobec powyższego tytułu. Auschwitz - miejsce kaźni tysięcy niewinnych, człowiek, który naznaczał ich na wieczność i historia jego obozowej miłości. Historia oparta na faktach- tak głosi zdanie z okładki. W tej książce wielka miłość równoważy świadectwo dramatu- taką opinię znajdziemy we wstępie. Czy mamy prawo oczekiwać wiele? Jak najbardziej! Czy mamy prawo czuć się zawiedzeni po lekturze? Niestety mamy...
Lale Sokołow, pochodzący ze Słowacji Żyd, trafia do Oświęcimia. Szczęśliwym zarządzeniem losu dostaje dość "bezpieczną" posadę przy tatuowaniu numerów na skórze zesłanych. Tak właśnie poznaje Gitę i zakochuje się w dziewczynie od pierwszego wejrzenia. Myślę, że nie muszę mówić nic więcej, gdyż każdy zainteresowany literaturą obozową wie, czego książka dotyczy. I tu właśnie dochodzimy do sedna problemu... "Tatuażysta" to nie obozówka, co niestety nie jest takie oczywiste. Osoby zaznajomione z tematem, dopełnią sobie obraz otoczenia wedle posiadanej wiedzy. Z kolei świeży czytelnik, zachęcony do lektury rozbudowanym marketingiem może wyrobić sobie wypaczony obraz rzeczywistości. Jak to możliwe? Przecież Lale Sokołow osobiście opowiedział historię swego życia autorce książki. Według mnie pan Sokołow będący w żałobie po śmierci żony, pragnął ocalić od zapomnienia przede wszystkim dzieje ich miłości. Pani Morris wysłuchała tych zwierzeń i złożyła w całość, wygląda to dobrze, lecz jest jedno ale... Heather Morris pochodzi z Nowej Zelandii, spoza europejskiego kręgu kulturowego. Nie zarzucam jej na tym polu nieznajomości historii, jednak nie ukrywajmy - jako mieszkańcy Europy wciąż jesteśmy "otoczeni wojną" i jej świadectwami, niejednokrotnie z pierwszej ręki. Większość z nas potrafi uzmysłowić sobie choć częściowo ogrom zła, jakie tam kwitło. Podczas lektury odnosiłam wrażenie, że autorka nie do końca wie, o czym pisze, na co się porwała...
Sięgając po "Tatuażystę z Auschwitz" miałam nadzieję na kawałek dobrej, biograficznej roboty z mocnym tłem historycznym. Niestety, tak jak w przypadku "Krawcowej z Dachau" głośna, wszechobecna reklama przekłamała rzeczywistość. Nie twierdzę, że państwo Lale i Gita Sokołow przeżyli Oświęcim beztrosko, książka ta jednak nie potrafiła oddać grozy ich położenia. Morris opisała historię pięknej miłości i właśnie w tej kategorii powinno się oceniać tę pozycję. Wielka szkoda, że zabrakło wnikliwości i lepszego rozeznania w temacie obozów śmierci. Mogliśmy dostać rewelacyjne świadectwo niezwykłego człowieka, dostaliśmy lekki romans...

Komentarze
Prześlij komentarz