Wyd. Iskry, 1964
Liczba stron: 301
To się nazywa #oldbook! W ramach instagramowego wyzwania czytelniczego #górskipaździernik przeczytałam także "Komin pokutników" Jana Długosza. Moje wiekowe wydanie z '64 lekko się rozpadało w trakcie, ale dałam radę. To także jedna z pozycji ze stosów hańby; przewijała się w różnych górskich książkach z naszego podwórka, więc w końcu i ja po nią sięgnęłam.
Nie znajdziecie tu opowieści z himalajskich szlaków, Długosz wspinał się w czasach, gdy takie wyjazdy pozostawały tylko w sferze marzeń. Ma za to na koncie piękne, pierwsze przejścia- letnie i zimowe- w Tatrach i Alpach, a także wyjazdy na Kaukaz. Jan Długosz to taternicka legenda, innowator, sprawca postępu. A do tego wszystkiego pięknie pisał 💛 Lektura "Komina pokutników" to czysta przyjemność :) Z dzisiejszej perspektywy jest to także ciekawe spojrzenie wstecz, powrót do lat pięćdziesiątych, gdzie wyjazdy w góry stanowiły odcięcie od codzienności, a nie relacje na żywo... Szkoda, że jest to książka niedokończona, a los postanowił uratować Jana z wielu niebezpieczeństw, a zabrać w, zdawałoby się, błahych okolicznościach...
Grób Jana Długosza znajduje się na Pęksowym Brzysku, jeśli będziecie w okolicy, proszę go odwiedzić...

Komentarze
Prześlij komentarz