Wyd. Znak litera nova, 2018
Ilość stron: 412
Book morning :) Od premiery "Fashionistek" minął już rok, ale w końcu i ja je przeczytałam. Nie ukrywam, że miałam pewnie opory po zawodzie, jaki sprawiły mi "Beduinki na Instagramie". Nie mówię, że była to zła książka, jednak dość chaotyczna. Przypominała mi próbę złapania zbyt wielu srok za ogon, a to męczyło mnie w trakcie lektury. Gdyby nie biblioteka, pewnie nie sięgałabym po irańską książkę Aleksandry Chrobak, a to byłby duży błąd. Kurcze, jakie to dobre jest! Książka w pełni przemyślana, dobrze skonstruowana, książka z której bije miłość do odwiedzanego kraju, a przede wszystkim jego mieszkańców.
Musicie przyznać, że niewiele jest krajów na świecie postrzeganych w sposób tak stereotypowy, jak Iran właśnie. Polityka strachu prowadzona przez USA nie poprawia stanu rzeczy. Autorka "Fashionistek", iranistka z wykształcenia, posługująca się językiem perskim zdaje się być jak najbardziej odpowiednią osobą do obalenia wielu mitów narosłych wokół potomków Persów. Wiecie, nie spodziewałam się, że ta książka mnie zaskoczy, a jednak tak się stało. Oczami Aleksandry Chrobak udało mi się zobaczyć prawdziwy naród skryty pod otoczką reżimowej propagandy mułłów. Iran okazał się być krajem ludzi gościnnych, ciepłych, otwartych na przybyszów z Zachodu. Obraz prawdziwego, irańskiego społeczeństwa daleki jest od migawek ulic pełnych czadorów, jakie serwują nam mass media. Dzisiejsi Irańczycy co raz odważnej manifestują swoje poglądy na sytuację w kraju, ale nie czynią tego siłą. Dzisiejsza cicha, lecz miażdżąca rewolucja odbywa się za pośrednictwem...mody. Zdziwieni? I słusznie 😁
Chrobak stworzyła niesamowicie wciągającą książkę pisaną prostym, czasem potocznym językiem, książkę, która sprawia, że ma się ochotę spakować walizkę i kupić bilet do Teheranu. Nie wierzycie? Przekonajcie się sami! Jedynym malutkim minusikiem jest niewielka ilość zdjęć, ale to już po prostu moje marudzenie 😉

Komentarze
Prześlij komentarz