Wyd. Znak litera nova, 2020
Liczba stron: 288
Tłumaczenie: Martyna Tomczak
Lubię wiedzieć jak żyje się innym ludziom. Nie jakimś tam celebrytom, ale zwykłym ludziom gdzieś tam w innej części świata. Takim zwykłym obywatelem USA była Dee Williams: szkoła, studia, państwowa posada, kupno domu. Okazało się jednak, że duży dom (jak to w Stanach) to duże wydatki i sporo obowiązków. Kiedy Dee zorientowała się, że jej życie ogranicza się już tylko do zarabiania na utrzymanie domu, a cały wolny czas wypełniają naprawy i konserwacja budynku, jej organizm się zbuntował. Utrata przytomności, OIOM i diagnoza- niewydolność serca. To właśnie wtedy Williams postanowiła rzucić wszystko i... zamieszkać w domku o powierzchni dywaniu, który chciała sama wybudować 😁 Brzmi dość absurdalnie, prawda? A może niekoniecznie... Jak na tym wyszła, musicie przekonać się sami ;)
Sięgając po tę książkę spodziewałam się opowieści rozgoryczonej kobiety w średnim wieku, nie pytajcie dlaczego 😂 Okazało się, że Dee to całkiem zwariowana, pozytywna osóbka, której perypetie przyprawiały mnie o napady śmiechu 😁 (choć czasem miałam wrażenie, że ta wesołość to próba maskowania skrywanych lęków). Rewelacja, bawiłam się wyśmienicie śledząc losy autorki i ani trochę nie żałuję, że skusiłam się na tę historię :) Podobało mi się także odpowiedzialne podejście Dee do kwestii budowy i pochodzenia potrzebnych jej materiałów, odzysku wszelkich możliwych części, jej poszukiwanie miejsca, gdzie mogłaby się zakotwiczyć. Ta książka to opowieść podnosząca na duchu i poprawiająca humor. Jeśli i Wy macie czasem ochotę rzucić wszystko i "wyjechać w Bieszczady" koniecznie musicie sięgnąć po tę pozycję 💛
Premiera już w środę 29 lipca 😊

Komentarze
Prześlij komentarz